niedziela, 19 lipca 2020

NOWY POCZĄTEK - część 1

Wprowadzenie: 

Moja opowieść rozpoczyna się w momencie gdy Ula odchodzi z pracy po nieszczęsnym zarządzie. Miłej lektury :-)

NOWY POCZĄTEK część 1

Od nieszczęsnego zebrania zarządu minęło kilka dni. Przez ten czas Marek bezskutecznie szukał jakiegokolwiek kontaktu z Ulą, przyjeżdżał do Rysiowa, wydzwaniał do niej. Ona jednak uparcie nie odbierała jego telefonów i nie chciała się z nim widzieć.
Któregoś dnia Ula obudziła się, po raz pierwszy nie myśląc o Marku. Miała za to w głowie zupełnie nowy pomysł, co ma zrobić ze swoim życiem.
- Dzień dobry, córeczko – przywitał ją ojciec, gdy przyszedł do jej pokoju.
- Dzień dobry, tato – odpowiedziała. W jej oczach po raz pierwszy widział spokój i błysk.
- Wszystko w porządku? – zapytał, zaniepokojony.
- W porządku, na pewno – powiedziała.
- Za chwilę śniadanie – rzucił do niej.
- Okej – zgodziła się, podnosząc się z łóżka.
Wstała, narzuciła na siebie szlafrok i poszła do łazienki. Dwadzieścia minut później przyszła do kuchni, ubrana i uczesana.
- Proszę – ojciec podał jej kubek z kawą.
- Dzięki – uśmiechnęła się. – Tato… możesz usiąść? Chciałam ci o czymś powiedzieć.
- Coś się stało? – Józef zmartwił się widząc, że jego najstarsza córka patrzy na niego tak zdecydowanie.
- Tato… – zaczęła. – Chcę wyjechać z Rysiowa.
- Jak to wyjechać? – zapytał zaniepokojony.
- Muszę. Muszę zmienić środowisko, otoczenie, nie myśleć o tym, co było. Tutaj… za dużo będzie mi przypominało…
- O Marku? – domyślił się ojciec.
Pokiwała głową.
- Dokąd chcesz jechać? Masz jakieś konkretne miejsce?
- Do Gdańska – odpowiedziała. A widząc zdumioną minę ojca dodała szybko: – W nowym mieście nikt nie będzie mnie znał, nie będą pytać, kim jestem. Tam zacznę wszystko kompletnie od początku.
- To prawda – przytaknął mężczyzna. – I naprawdę chcesz porzucić Rysiów dla Gdańska?
- Nie mam innego wyjścia – powiedziała stanowczo. – Zresztą, to już postanowione. Wyjeżdżam w przyszłym tygodniu. Sprawdzę tylko, za ile można wynająć mieszkanie i rozejrzę się za pracą. Najchętniej chciałabym pracować w banku albo gdzieś w finansach. Przecież pamiętasz, że skończyłam ekonomię na SGH z wyróżnieniem.
Ula dokończyła śniadanie i od razu włączyła swój komputer. Napisała aktualne CV i weszła na stronę trójmiejskiego biura nieruchomości, szukając mieszkania w Gdańsku. Po dłuższych poszukiwaniach znalazła dwa i zapisała adresy. Jej uwagę przykuła szczególnie oferta niejakiej Danuty Sławińskiej, która oddawała w najem dwupokojowe mieszkanie.
Sławińska? Tak się przecież nazywała Julia. Przypadek?!!
Następnego dnia wyciągnęła z pawlacza wielką walizkę i większą torbę i uwijając się jak w ukropie, zaczęła się pakować. Przy tej czynności zastał ją Jasiek.
- Ej, siostra, a ty się gdzieś wybierasz?
- Tak, postanowiłam, że na jakiś czas przeprowadzę się do Gdańska.
- A Marek wie, że wyjeżdżasz? – rzucił brat.
Drgnęła, jak zawsze, gdy usłyszała Jego imię.
- Przecież już nie pracuję w „Febo & Dobrzański” – przypomniała. – Nie jestem już dyrektorem finansowym. Co mnie jeszcze trzyma w Warszawie?
- No tak – zgodził się z nią brat. – I kiedy wyjeżdżasz?
- W przyszłym tygodniu. Znalazłam ofertę mieszkania do wynajęcia i jeśli będzie aktualne, to będę chciała uciec stąd jak najszybciej.
- Kurczę, będzie nam ciebie brakowało – powiedział. – Ale właściwie…, dlaczego ty od nas uciekasz?
W oczach brata była taka troska, że postanowiła mu zaufać i powiedzieć o wszystkim.
- Marek mnie skrzywdził – powiedziała cicho. – Okłamał mnie… oszukał…
Nie potrafiła się pohamować, powiedziała Jaśkowi całą prawdę.
- Dlatego muszę wyjechać – zakończyła. – Pshemko chciał mi dać namiary na swoją samotnię, ale ja tam nie pojadę. Wyjeżdżam do innego miasta, chcę zacząć wszystko od początku.
- Będzie nam ciebie tutaj brakowało – Jasiek mocno uściskał siostrę. – Ale mam nadzieję, że o nas nie zapomnisz.
- Nie zapomnę – przyrzekła.
Kiedy Beatka dowiedziała się o wyjeździe siostry, była bardzo smutna i przygnębiona. Z jednej strony była zła na Marka, że skrzywdził jej siostrę, a z drugiej na Ulę – że siostra już nie będzie z nimi mieszkała. Przyglądała się tylko spakowanym bagażom i patrzyła na siostrę ze łzami w oczach.
- Ale zaprosisz nas do siebie, gdy się urządzisz? – zapytała.
- Obiecuję, że was zaproszę – przyrzekła Ula. – Zabiorę cię na wycieczkę po Trójmieście, odwiedzimy sopockie molo… Zobaczysz, że spędzimy miło czas.
- Będę tęsknić – powiedziała Beti, przytulając się mocno do siostry.
- Ja też, koteczku. Ale Gdańsk nie leży na końcu świata – ucałowała ją. – Obiecuję, że będę często dzwonić i przyjeżdżać. Nie martw się.

Dwa dni później Alicja odwiozła Ulę na dworzec i pomogła jej z walizką i torbą. Ula podeszła do kasy i kupiła bilet na pociąg do Gdańska. Na dworcu żegnali ją Ala, tata, Jasiek i Beatka.
- Tylko pamiętaj, jak będziesz czegoś potrzebowała, to dzwoń – powiedział ojciec. – Pani Ala ma samochód, wsiądziemy i przyjeżdżamy do ciebie.
- Odezwę się do was, gdy tylko się urządzę – obiecała – nie martwcie się o mnie. – Zanim pociąg ruszył, ścisnęła po raz ostatni rękę ojca. – Bardzo was kocham.
Ojciec, Alicja i rodzeństwo jeszcze długo obserwowali, jak InterCity do Gdańska odjeżdża z warszawskiego dworca. Józef czuł, że jest mu ciężko.
- Będzie mi jej w domu brakowało – westchnął.
- Przecież Gdańsk nie leży na końcu świata – pocieszyła go Alicja. – Zawsze możemy wsiąść w mój samochód i w kilka godzin ją odwiedzić.
Ula odnalazła bez trudu swój przedział i wsunęła walizkę w przegródkę na bagaż. Zajęła swoją miejscówkę przy oknie i przymknęła oczy.
A więc wyjeżdżam. Zostawiam za sobą Rysiów, Warszawę… ten cały Febo-Dobrzański świat… Marka… Zaczynam nowy etap w moim życiu. Co mi przyniesie? Czy tam zapomnę o tym, co przeżyłam w Warszawie?
Przed oczami Uli jak krajobraz za oknem przelatywały wspomnienia. Pierwsze spotkanie przed firmą, kiedy dał jej dziesięć złotych, myśląc, że na coś zbiera. Jak palnęła nieopatrznie, że Marek nie kocha Pauliny. Jak uratowała go z wypadku. To, jak uratowała go przed półnagą Klaudią, która zamknęła się w jego gabinecie. Jak uwolniła jego – nagiego – z kajdanek i pracowali razem do rana. Jak ją awansował na asystentkę. Jak wzbudziła jego zainteresowanie, rozmawiając po niemiecku z ważnym gościem. Jak wzięła dla niego dwa kredyty, jak go ratowała. Jak w końcu go pocałowała, kiedy odwiózł ją na Gwiazdkę, i jak to on ją pocałował. Ich randka w palmiarni. Nocna randka nad Wisłą. Jej awans na dyrektora finansowego po odkryciu machlojek Aleksa. Ich wyjazd do SPA, a potem ujawnienie ich spraw.
Muszę o tym zapomnieć. W Gdańsku na pewno to mi się uda. Zaczynam nowe życie. Bez Marka…

5 komentarzy:

  1. Super podoba mi się, czekam na kolejne 😉

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam serdecznie wśród nas piszących.
    Świetnie się zaczyna. I jak to zazwyczaj bywa po pierwszej części jest mnóstwo pytań, na które trzeba poczekać. Widać, że Ula bardzo potrzebuje zmienić otoczenie i zapomnieć o wszystkim. Tylko czy się to uda, a może Marek nie da o sobie zapomnieć i będzie jej za wszelką cenę próbował odnaleźć?
    Czekam z niecierpliwością na kolejną część.
    Cieplutko pozdrawiam w niedzielny wieczór.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
  3. Super�� z niecierpliwością czekam na kolejne części ��

    OdpowiedzUsuń
  4. Serdecznie witam nową koleżankę piszącą opowiadania o BrzydUli. Pierwszy rozdział zapowiada niezłą historię. Jest intrygujący, bo po przeczytaniu człowiek chce wiedzieć, co będzie dalej. Ewidentnie Ula odczuła potrzebę zmiany otoczenia i nic dziwnego, bo przecież to jak potraktował ją Marek dało jej w kość. Musi odetchnąć i mam nadzieję, że w Gdańsku wreszcie odnajdzie spokój i stabilizację. Swoją drogą to ciekawe, że niejaka Sławińska chce wynająć mieszkanie. Myślę, że to nie zbieg okoliczności i Ula ponownie spotka Julię.
    Bardzo dziękuję za dzisiaj i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super napisane masz tak zwane lekiie piòro ;) bardzo mi sie podoba

    OdpowiedzUsuń