Podczas
gdy Ula była już w połowie trasy do Gdańska, przed dom Cieplaków w Rysiowie
zajechał samochód Marka. Młody Dobrzański niemalże zderzył się w progu z
Józefem, który spoglądał na niego z nieukrywaną niechęcią.
-
Dzień dobry, panie Józefie – rzucił.
-
Dla kogo dobry, dla tego dobry – odpowiedział niechętnie Cieplak.
-
Zastałem może Ulę? – zapytał.
-
Uli nie ma – odparł krótko jej ojciec.
-
Nie ma jej w domu czy nie ma jej dla mnie? – nie ustępował Marek.
-
Niech pan da jej spokój. Uli nie ma w Rysiowie. Wyjechała na bardzo długo i
nieprędko wróci.
-
A nie może mi pan powiedzieć, gdzie ona jest?
-
Niech pan sam do niej zadzwoni.
-
Kiedy Ula nie odbiera moich telefonów – tłumaczył Marek. – A ja chciałem ją przeprosić.
-
Widocznie nie chce z panem rozmawiać. A teraz bardzo przepraszam, ale trochę mi
się spieszy.
Józef
zamknął Markowi drzwi przed nosem, a młody Dobrzański wrócił do samochodu i wybrał
numer Uli. Usłyszał tylko jej automatyczną sekretarkę.
„Tu
Ula. Ula Cieplak. Zostaw wiadomość.”
-
Ula, gdzie ty w ogóle jesteś? – pytał do słuchawki. – Nie wiem, co się dzieje,
czemu tak nagle wyjechałaś… Odezwij się do mnie.
Czekał
chwilę, aż dziewczyna oddzwoni, ale nie uzyskawszy odpowiedzi, wsiadł w samochód
i wrócił do Warszawy.
W
domu już czekała na niego Paulina, która nie wiedziała, co się dzieje.
-
Marco… – podeszła do niego i pocałowała w usta. – Wszystko dobrze?
-
Szkoda mówić – westchnął, rozluźnił krawat i usiadł na łóżku, ukrywając głowę w
ramionach.
-
Co się dzieje? – zapytała poważnie. – Nieszczególnie wyglądasz.
-
Naprawdę chcesz to wiedzieć? – odpowiedział pytaniem.
- Naprawdę - pokiwała głową. - Chyba możesz być ze mną szczery.
Podrapał
się w tył głowy. Usiadł na tapczanie i chwycił narzeczoną za rękę.
-
Dobrze, powiem ci wszystko, ale pod jednym warunkiem. Obiecaj mi, że nie będziesz
mi przerywać, ani mnie atakować.
-
Nie będę – obiecała.
Marek
opowiedział jej dosłownie wszystko. Zaczął od intrygi wymyślonej przez Sebastiana,
przez wyjazd jego i Uli do SPA, aż momentu, gdy Ula odnalazła błyskotki, podsunięte
jemu przez Sebastiana. Paulina słuchała uważnie i nie wierzyła własnym uszom.
-
I ona naprawdę uwierzyła w to, że się w niej zakochałeś? – wykrztusiła na końcu.
-
Tak mi się wydaje. Dobra, wiem, jak to brzmi – dodał szybko, widząc jej
uniesione ze zdumienia brwi. – Próbowałem przeprosić, jakoś jej wytłumaczyć, ale
dosłownie zapadła się pod ziemię. Byłem w Rysiowie u jej ojca, ale nie chciał mi
powiedzieć, gdzie ona jest.
Paulina
westchnęła.
-
Czyli naprawdę miałeś kochankę – powiedziała. – Zdradziłeś mnie z tą… Cieplak.
-
Tak, przyznaję się, głośno i wyraźnie. Tak, miałem romans; tak, zdradziłem cię.
To
zabrzmiało dla niej jak cios. Spojrzała na niego smutno.
-
I co teraz? – zapytał. – Czy w związku z tym, co ci powiedziałem… chcesz
jeszcze wziąć ze mną ślub? Chcesz za męża takiego kobieciarza?
-
Marek… Skoro ty byłeś ze mną szczery, to ja też chcę cię o coś zapytać. –
Chwyciła go za rękę i spojrzała mu w oczy. – Co my właściwie robimy?
-
Co masz na myśli? – zapytał, potrząsając głową.
-
Chodzi mi o nasz ślub. – Westchnęła. – Jesteśmy razem siedem lat; ale teraz
dopiero widzę i zdaję sobie sprawę, że nigdy tak naprawdę się nie kochaliśmy.
-
Paula… – przerwał jej, ale pokręciła głową.
-
Marek… Spójrzmy prawdzie w oczy. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek między nami
było dobrze. Jeśli nasze życie po ślubie ma wyglądać tak jak przedtem, to ja wcale
nie chcę tego ślubu.
-
Co ty mówisz… Przecież chciałaś tego ślubu – tłumaczył. – Poświęciłaś tyle
czasu, energii…
-
To prawda, ale teraz dopiero widzę, że zrobilibyśmy to tylko na pokaz, pod
publiczkę.
-
Wiesz, co to oznacza, prawda? – zapytał. – Będziemy musieli odwołać wszystko…
Katedra w Mediolanie, nasi goście…
-
Wiem, ale nie widzę innego wyjścia. Wiem, że twoi rodzice będą zawiedzeni, ale lepiej,
żebyśmy rozeszli się teraz i pozostali dla siebie przyjaciółmi niż cały czas się
kłócili jako małżeństwo.
Marek
pokiwał głową.
-
Zgadzam się z tobą. Wezmę to na siebie – obiecał. – Założę się też, że pewnie
chciałabyś pozostać w tym domu. Zawsze mówiłaś, że dawał ci poczucie bezpieczeństwa.
-
Tak – potwierdziła. – Ale dam ci czas do końca miesiąca, żebyś coś sobie
znalazł.
-
Dziękuję. – Ziewnął lekko. – Prześpię się na kanapie.
Pokiwała
głową.
-
Dobrze. Dobrej nocy. I dziękuję ci za tą rozmowę.
-
Ja tobie też – pocałował ją delikatnie w policzek. – Dobrej nocy.
Następnego
dnia Marek i Paulina usiedli razem w jego gabinecie. Uzgodnili, że poinformują
wszystkich o odwołanym ślubie, natomiast co do przyjęcia, wszystko odbędzie się
zgodnie z planem. Skoro nie udało im się zawrzeć związku małżeńskiego, niech
goście przynajmniej mają możliwość pobawić się na ich przyjęciu „nie-ślubnym”.
-
Marek, a co z twoimi udziałami? – zapytała nagle. – O ile pamiętam, przekazałeś
je Cieplak. Weksel przecież cały czas jest w jej rękach.
-
Wiem o tym – odpowiedział. – Niestety o tym wiem.
-
Marek, musisz zrobić wszystko, żeby go od niej odzyskać; żeby zablokować
Aleksa. Jeśli tego nie zrobimy, wszyscy polegniemy.
Spojrzał
na nią z niedowierzaniem.
-
Paula… nie wierzę, że stoisz po mojej stronie, a nie popierasz swojego brata. Wybacz,
ale to kompletnie nie pasuje do ciebie.
-
Nie, jeśli to może skrzywdzić naszą firmę.
Rozmowa
Marka z rodzicami o odwołanym ślubie nie należała do najłatwiejszych. Matka miała
do niego lekkie pretensje, że teraz chcą to wszystko odwołać; że przecież byli
taką piękną parą.
-
Mamo, ja to wszystko dobrze rozumiem; ale wyobraź sobie nas za kilka lat. Pewnie
długo byśmy ze sobą nie wytrzymali. Razem w pracy, razem w domu. Sprawy domowe przynosić
do pracy; i na odwrót… Dobrze, że rozstaliśmy się w zgodzie i pozostaliśmy
przyjaciółmi.
-
A ja ciebie nawet rozumiem – odezwał się senior Dobrzański. – Najważniejsze,
żebyście się nie kłócili i żeby w naszej rodzinie i w firmie panowała zgoda i
harmonia.
Helena
skrzywiła się lekko, ale przyznała im rację.
-
I co teraz? Będziecie musieli wszystko odwołać.
-
Wiem o tym; ale tak czy siak, przyjęcie odbędzie się zgodnie z zapowiedzią. Może
to będzie trochę dziwne; ale lepsze to niż odwoływanie wszystkiego.
-
A co na to Paulinka?
-
Całkowicie mnie popiera. Postanowiliśmy, że urządzimy przyjęcie „nie-ślubne”;
żeby nasi goście mogli się trochę zabawić.
Niespełna
dwa tygodnie później w Katedrze Santa Maria dei Miracola w Mediolanie Marek
Dobrzański i Paulina Febo mieli zawrzeć związek małżeński. Mieli; ale zgodnie z
obietnicą Marek podszedł do ambony i ogłosił, że oboje z Pauliną doszli do wniosku,
iż wolą rozstać się w zgodzie zamiast wzajemnie się znienawidzić. W katedrze
rozległ się lekki pomruk zaskoczenia.
-
Żebyście jednak nie czuli się poszkodowani z powodu naszego rozstania, zapraszamy
was wszystkich na przyjęcie „nie-ślubne”, w restauracji La Terrazzo.
-
Co ten Marek sobie wyobraża?! – zapytał przerażony Sebastian. – Przecież to
wszystko miało inaczej się skończyć…
-
To w końcu się pobierają czy nie?! – dopytywała Violetta.
-
Ślubu nie biorą, ale będzie przyjęcie – szepnęła do nich Ania.
Niedoszli
nowożeńcy oraz goście udali się na przyjęcie „nie-ślubne” do La Terrazzo. Na przyjęciu
nie zabrakło polskich i zagranicznych przebojów. Wszyscy dobrze się bawili,
chociaż trochę byli zaskoczeni taką nagłą decyzją.
W
trakcie przyjęcia Aleks poprosił siostrę do tańca.
-
Sorella, pamiętasz, jak w dzieciństwie lubiłaś ze mną tańczyć? – zapytał z uśmiechem,
podając siostrze rękę.
-
Oczywiście, pamiętam. I zawsze świetnie prowadziłeś, miałeś to po tacie – odpowiedziała
uśmiechem. – Ciekawe, czy to ci zostało.
-
A chcesz się przekonać? – odpowiedział pogodnie. – Chodź.
Za tobą pójdę nawet w ogień,
w wodę, jeśli chcesz.
Czy wiesz? Czy wiesz?
Dla ciebie wszystko zrobić mogę,
w perły zmienić deszcz.
Czy wiesz? Czy wiesz?
~ UNIVERSE – „W perły
zmienić deszcz”
Aleks
bardzo pewnie prowadził siostrę, a ona dostosowała się do jego kroków. Wszyscy goście,
a w szczególności Marek i jego rodzice przyglądali się temu z upodobaniem.
-
Nie wiedziałam, że Aleks tak świetnie tańczy – szepnął Sebastian do Violetty. –
Nie przyznał się skubaniec.
-
Oboje świetnie tańczą – pokiwał głową Marek. – Przynajmniej mogą się wytańczyć.
- Grazie - powiedziała Paulina, przytulając się do brata. – Już zapomniałam, jak się z tobą tańczyło.
-
Ale ja nie zapomniałem, tylko zwyczajnie nie było ku temu okazji.
-
Wiem – pokiwała głową.
Kiedy
brat odprowadził ją do stołu, Marek chwycił niedoszłą żonę za rękę i szepnął
jej coś do ucha. Pokiwała głową.
-
To świetny pomysł – powiedziała. – Myślę, że będą zaskoczeni.
-
To poproś mojego tatę, a ja mamę – uśmiechnął się. – Chodź.
Wstali
oboje od stołu i podeszli do rodziców.
-
Kochana mamo, kochany tato – zaczął Marek czując, że jego głos zaczyna drżeć, a
dłonie lekko się spociły z emocji. – Wiem, że dzisiaj bylibyście świadkami naszego
ślubu; o czym marzyliście od zawsze. Tak się jednak nie stało; jednak w tym
miejscu, oboje z Pauliną, chcielibyśmy wam podziękować. Za wasz trud w
wychowaniu nas, za waszą opiekę, za każde dobre słowo, ale również za słowa
krytyki, gdy było trzeba.
Paulina
przejęła mikrofon.
-
Dziękujemy wam również, że przygarnęliście mnie i Aleksa po śmierci naszych rodziców;
że zaopiekowaliście się nami; że dzięki wam staliśmy się tym, czy jesteśmy. Bardzo
was kochamy.
Słysząc
te szczere i żarliwe słowa, Krzysztof i Helena mocno uścisnęli i ucałowali
młodych. Nie zabrakło przy tym łez i ciepłych słów.
-
W podziękowaniu za wszystko, chcieliśmy wam podziękować wyjątkową piosenką – i mamy
nadzieję, że nie odmówicie nam wspólnego tańca – dodał Marek z uśmiechem.
Goście
zaczęli bić brawo.
Marek
podał rękę matce, a Paulina wyszła na środek z Krzysztofem.
Dziś swym rodzicom podziękować chcę
Że byli ze mną w każdej chwili złej
To oni kochać nauczyli mnie
To tak bardzo ważne jest
Moja Mamo, chcę podziękować Ci
Za serce, które dałaś mi
Ty jesteś, gdy bardzo tego chcę
Moja Mamo, bardzo kocham Cię
Mój Tato, chcę podziękować Ci
Za miłość, którą dałeś mi
Ty jesteś, gdy bardzo tego chcę
Mój Tato
Za wszystkie noce i za wszystkie dni
Te nieprzespane, poświęcone mi
Za każdą chwilę, każdy czuły gest
Podziękować dzisiaj chcę
Moja Mamo, chcę podziękować Ci
Za serce, które dałaś mi
Ty jesteś, gdy bardzo tego chcę
Moja Mamo, bardzo kocham Cię
Mój Tato, chcę podziękować Ci
Za miłość, którą dałeś mi
Ty jesteś, gdy bardzo tego chcę
Mój Tato
~ MIG – „Podziękowanie
dla rodziców”
Ten
taniec był taki piękny i wzruszający, że gościom zaszkliły się oczy; Violetcie
nawet rozmazał się makijaż.
-
Sebulku, masz jakąś chusteczkę? – zapytała Violetta, przytulając się do
Sebastiana. Zaczęła się wachlować, bo czuła pod powiekami wzbierające łzy.
-
Mam – podał jej chusteczkę. – Bo zaraz poplamisz mi koszulę.
-
Dziękuję. – Otarła oczy i uśmiechnęła się. – Mimo wszystko, wyglądają przepięknie.
-
Jak królewska para – potwierdził.
Przyjęcie
minęło w bardzo pogodnej atmosferze. Dopiero nad ranem Marek i Paulina przeszli
razem do eleganckiego apartamentu. Paulina chwyciła go za rękę.
-
Marek, powiedz mi coś jeszcze, bo jestem bardzo ciekawa. – Podniósł głowę i
spojrzał na nią. – Czy ty się zakochałeś w… w tej Cieplak?
Był
lekko zaskoczony. – Skąd ci to przyszło do głowy?
-
Bo dobrze cię znam. Powiedz mi prawdę.
-
Tak – powiedział cicho. – Na początku udawałem tą całą miłość, urabiałem ją, żeby
ją jakoś do siebie przekonać. Zresztą wiesz o tym. Ale później… naprawdę się w
niej zakochałem.
-
Rozumiem. Jeśli mogę być z tobą szczera, to coś ci powiem. Nigdy nie darzyłam
Cieplak sympatią; najpierw z powodu jej wyglądu, potem z powodu jej umiejętności…
Ale nie zasłużyła na to, żebyś tak ją potraktował.
-
Wiem – powiedział. – Jestem idiotą, muszę to przyznać głośno i wyraźnie. Miałem
w zasięgu ręki prawdziwy skarb, a… po prostu to spieprzyłem.
-
Nie martw się – Paulina podeszła do niego i objęła go za szyję. – Jestem pewna,
że jeszcze do siebie wrócicie. Jeśli naprawdę ją kochasz, to na pewno tak się stanie.
-
Dziękuję ci, Paula – odpowiedział i delikatnie pocałował ją w usta. – A powiedz
mi, żeby była jakaś jasność… kim my teraz dla siebie jesteśmy?
-
Co masz na myśli?
-
Czy my nadal jesteśmy narzeczeństwem, przyjaciółmi… Bo teraz to już nie wiem.
-
Na pewno chcę, żebyśmy pozostali przyjaciółmi. I jeśli pozwolisz – spojrzała w
dół na swój pierścionek zaręczynowy – zatrzymam pierścionek. Przyzwyczaiłam się
do niego – uśmiechnęła się. – Wiesz, że pasują mi takie błyskotki.
-
Wiem, oczywiście – uśmiechnął się. – Spokojnie, pierścionek jest twój.
-
Dziękuję. To co, jeśli pozwolisz, pójdę pierwsza do łazienki. Padam z nóg.
-
Dobrze – pokiwał głową.
Nie wierzę własnym oczom, musiałam jeszcze raz przeczytać ten fragment rozmowy Marka z Pauliną. Paulina jak nie ta. Rozmawiała spokojnie i nawet sama doszła do wniosku, że to małżeństwo się nie uda. Lecz jeszcze bardziej zaskoczyła mnie, gdy nie stanęła po stronie brata. Ale jak widać potrafi pokazać klasę.
OdpowiedzUsuńTeraz nie pozostaje młodemu Dobrzańskiemu skupić się na odnalezieniu Uli i zrobić dosłownie wszystko aby mu wybaczyła.
Świetna część.
Dziękuję Ci bardzo dzisiaj.
Cieplutko pozdrawiam w poniedziałkowe popołudnie.
Julita
Julitko,
OdpowiedzUsuńoczywiście że pewnie łatwiej by było, gdyby Paulina i Marek pokłócili się (jak w serialu); ale wtedy wszystko okazałoby się zbyt przewidywalne. O wiele trudniej wyobrazić sobie rzeczową i rozsądną rozmowę.
Nie powiem Ci, co będzie dalej - niech to pozostanie dla Ciebie niespodzianka :-)
Pozdrawiam serdecznie :-)
Mam nadzieję, że nie gniewasz się, ale wstawiłam Twój blog do obserwowanych u siebie.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Julita
Julitko,
OdpowiedzUsuńOczywiście, że się nie gniewam :-) a nawet bardzo się cieszę. Twój blog jest również u mnie w obserwowanych.
Cieszę się, że moje opowiadanie sprawia Tobie taką frajdę w czytaniu, i postaram się Ciebie nie zawieść.
Pozdrawiam serdecznie
Olka
Ta część jest dla mnie całkowitym zaskoczeniem a raczej Paulina jest dla mnie niespodzianką. Zwykle w opowiadaniach, również moich to Marek ma dość tego związku i to on zrywa. U Ciebie jest dokładnie odwrotnie, a Paulina podeszła do całej sprawy niezwykle odpowiedzialnie i rozsądnie. Również świetnie oboje potraktowali swoich gości i chyba nikt nie czuł już rozczarowania pod koniec imprezy, że ten ślub się nie odbył. Marek przyznał się przed Pauliną do miłości jaką obdarzył Ulę. Czy jednak ta miłość będzie miała szansę rozkwitnąć, skoro Ula wyjechała urażona a Marek nie ma pojęcia, dokąd? Oj intrygujesz dziewczyno coraz bardziej. Gratuluję świetnego pomysłu na opowiadanie i świetnie prowadzonego tekstu. Czytam z wielką przyjemnością.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Małgosiu,
OdpowiedzUsuńpomyślałam sobie, że gościom po prostu należało się przyjęcie "na otarcie łez" po zerwaniu Marka i Pauliny, żeby nie poczuli się urażeni i rozczarowani rozstaniem.
Pozdrawiam serdecznie :-) Olka
Historia opowiedziana zupełnie inaczej niż w serialu... Super po prostu bardzo mi się to spodobało i jestem mega ciekawa jak dalej potoczą się losy Uli i Marka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Swietny kawalek tekstu a milosc zawsze moze wygrać
OdpowiedzUsuńMyślę ,że Ula i Marek mają jeszcze szansę być razem.witam nową bieżącą.zapowiada się fajnie twoje opowiadanie więc dodam Cię do listy swoich blogów jeśli się zgadzasz?Mam też nadzieję, że w ich życiu nie pojawi się nikt nowy.Pozdrawiam serdecznie 😀
OdpowiedzUsuńJustynko,
OdpowiedzUsuńnie będę zdradzać szczegółów, bo wszystko okaże się podczas lektury :-)
Oczywiście zgadzam się, żebyś dołączyła mnie do swoich blogów, pod warunkiem, że będę mogła zrobić to samo.
Pozdrawiam serdecznie,
Olka.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOczywiście, że możesz będzie mi miło. Pozdrawiam serdecznie
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńhttps://justynka2904.blogspot.com tu adres ,a nazwa to brzydulowe światełko.
UsuńNo chyba mi słońce zaszkodziło. Tyle nowości a ja taka do tyłu. Super opowiadanie. Paulina taka spokojna i życzliwa, szok. Mam nadzieję, że Marek znajdzie Ule i wszystko uda się wyjaśnić. A Paulina też znajdzie miłość. Pozdrawiam serdecznie i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńNa pewno ja znajdzie bo jam kocha i jest dla niego najważniejsza to z nia chciałem być
OdpowiedzUsuń