Kochani, przed Wami już czwarta część mojego opowiadania. Jak zwykle, życzę dobrej lektury :-)
NOWY POCZĄTEK - część 4
Droga
powrotna z Gdańska do domu zajęła wiele godzin. Józef, Alicja i Beatka najpierw
trochę gawędzili; a potem dziewczynka zwinęła się w kłębek na tylnym siedzeniu i
zasnęła.
-
Szybko ją zmogło – powiedziała Alicja, spoglądając we wsteczne lusterko.
-
Nie dziwię jej się, to dla niej była wielka wyprawa; odwiedzić Ulę w Gdańsku, zobaczyć
inne miasto… - przyznał Józef. – A pani nie jest zmęczona, pani Alu? Tyle godzin
za kółkiem?
-
Panie Józefie, przecież jazda samochodem mnie odpręża – uśmiechnęła się. – Na szczęście,
jeszcze trochę i będziemy w Rysiowie.
-
No tak – zgodził się. – Pani Alu, a może przenocowałaby pani u nas? Pokój Uli
wolny, zmieścimy się.
Kobieta
lekko się zarumieniła.
-
Ale… - zaprotestowała nieśmiało. – Pewnie będę wam przeszkadzać.
-
Ależ skąd – odparł żywo, ale cicho, by nie obudzić śpiącej z tyłu Beatki. – Wcale
nie będzie pani przeszkadzać. To jak?
Spojrzała
mu w oczy i uśmiechnęła się.
- Dobrze. Myślę, że całej naszej trójce przyda
się porządny wypoczynek.
Samochód
Alicji podjechał pod dom Cieplaków. Józef zobaczył, że świeci się światło w
pokoju Jaśka. Domyślił się, że młody pewnie powtarza przed maturą.
Jasiek
faktycznie, powtarzał przed ustną maturą. Widząc przez okno samochód Alicji,
zbiegł na dół.
-
O, jesteście – rzucił na powitanie. – A gdzie Beti?
-
Zasnęła na tylnym siedzeniu – powiedział ojciec. – Weźmiesz ją?
-
Jasne – Jasiek poczekał, aż ojciec i Alicja wysiądą, po czym wsunął się do tyłu
i ostrożnie wziął siostrzyczkę na ręce. Nawet się nie obudziła. W tym czasie
dorośli wzięli z bagażnika swoje torby i weszli do środka. Jasiek zaniósł małą
do ich pokoju, pomógł jej zdjąć kurteczkę i buty i położył w jej łóżku.
-
Padła jak kamień – powiedział. – Zaniosłem ją do łóżka, w ogóle się nie ruszyła.
Kiwnęli
głowami.
-
Pani Alu, ma pani ochotę na herbatę? – zapytał Józef.
-
Chętnie – uśmiechnęła się. – A ty jak tam, uczysz się do matury?
-
Tak, ale już mi się wszystko myli. Nie wiem, czy dam radę.
-
Dasz radę na pewno – ścisnęła jego rękę. – A ty przede wszystkim powinieneś się
porządnie wyspać. Odłóż te książki, już miałeś czas się pouczyć.
-
Okej – odpowiedział i uśmiechnął się. – Dobranoc.
-
Dobranoc – odpowiedzieli.
Kiedy
Jasiek poszedł do swojego pokoju, dorośli zostali sami. Alicja stanęła przy oknie
i zapatrzyła się w ciemność.
-
O czym pani myśli, pani Alu? – zaciekawił się Józef, widząc, że kobieta westchnęła.
-
A tak po prostu… O Uli, o tym, że jest tam zupełnie sama.
-
Ula sobie poradzi. Musiała oderwać się od tego wszystkiego. A taka zmiana otoczenia
dobrze jej zrobi.
-
Mam nadzieję. Brakuje mi jej. Tak bardzo ją kocham… jak własną córkę.
Józef
podszedł do niej i objął ją lekko. Oparła głowę na jego ramieniu, a on serdecznie
spojrzał jej w oczy.
-
Was też wszystkich kocham – ciągnęła. – Beatka mnie uwielbia, Jasiek jest
młody, ale chyba mnie lubi… no i pan…
Chciała
powiedzieć „Nie jest mi pan obojętny”. Nie dokończyła, bo Józef przysunął ją
bliżej siebie i delikatnie pocałował ją w usta. Nie opierała się; była tylko
zaskoczona.
-
Przepraszam – zawstydził się lekko. – Ale to było silniejsze ode mnie.
-
Niech pan nie przeprasza – odpowiedziała, uśmiechając się lekko. – To było… bardzo
miłe.
Na
te słowa Józef jeszcze raz ją pocałował, tym razem dłużej, mocniej. Odpowiedziała
mu, czując, że się rozpływa w jego ramionach.
-
Panie Józefie, a może… mówmy sobie po imieniu – zaproponowała po chwili,
patrząc mu w oczy. – Skoro przed chwilą…
-
Tak, ja też tak myślę – odpowiedział, nie przestając jej przytulać. – Pani Alu…
to znaczy, Alu. Moja Alu…
Oparła głowę na jego ramieniu, oddychając wolno i spokojnie.
- Pójdę spać – powiedziała po chwili. – Chyba już nie wypiję
tej herbaty.
- Rozumiem – skinął głową. – Za nami cała podróż. Wszyscy
jesteśmy zmęczeni.
- Tak – przytaknęła. – Dobranoc… i dziękuję.
Pocałowała go w policzek i przeszła do pokoju Uli, zamykając
za sobą drzwi. Józef został jeszcze chwilę, a potem sam poszedł do siebie.
Następnego dnia jako pierwsza obudziła się Alicja. Wstała
po cichu i poszła do łazienki, żeby się odświeżyć, a potem przebrała się i weszła
do kuchni. Tam ku swojemu zaskoczeniu zobaczyła Józefa, który też obudził się dość
wcześnie. Na jej widok uśmiechnął się i pocałował ją w policzek.
- Dzień dobry, Alu. Jak się spało? – zapytał.
- Dzień dobry – uśmiechnęła się. – Dziękuję, spałam
bardzo dobrze.
- Ja też – odpowiedział uśmiechem. – Kawy?
- O tak, poproszę – skinęła głową. – W takim razie ja
zrobię dla nas śniadanie.
- Dobrze – zgodził się. Pokazał jej, gdzie jest chleb,
masło, ser, wędlina. Wyglądało na to, że pod nieobecność rodziny Jasiek
uzupełnił lodówkę. Sprawnie przygotowała piękne kanapki, a Józef uśmiechnął się.
- Alu, to jest po prostu… - zabrakło mu słów z wrażenia.
- Starałam się – odparła lekko. – Jasiek jeszcze śpi?
Młody Cieplak zbiegł na dół w piżamie.
- Dzień dobry – rzucił. – Wow, tato, sam zrobiłeś te
kanapki?
- Ja je zrobiłam – odpowiedziała. – Siadaj, zjedz
porządne śniadanie. Na głodnego nie pójdziesz na maturę.
- Dziękuję – skinął głową i sięgnął po kanapki. Kobieta patrzyła
z przyjemnością, jak chłopak zjada przygotowane śniadanie.
- Pani Alu… nie wiem, jak pani to zrobiła, ale śniadanie
pierwsza klasa – uśmiechnął się.
- Cieszę się – powiedziała. – A teraz spokojnie się szykuj
na twoją maturę.
Jasiek podszedł do kobiety i zwyczajnie ją uścisnął.
- Jest pani bardzo kochana – powiedział. – Dziękuję. Trzymajcie
za mnie kciuki.
- Oczywiście – przytaknęli. – A ty idź się szykuj.
Chłopak poszedł na górę i spokojnie poszedł się przygotować.
Józef i Alicja dopijali kawę. Mężczyzna chwycił ją za rękę.
- I co teraz? – zapytał ją troskliwie. – Jakie masz
plany?
- Na razie zostanę tutaj – powiedziała. – Mam jeszcze kilka
dni urlopu. Tylko… pojadę na chwilę do siebie, ogarnę moje mieszkanie, przywiozę
świeże rzeczy.
- Dobrze – zgodził się. – Przez ten czas możesz ze spokojem
mieszkać w pokoju Uli. Sama widzisz, że jakoś się pomieścimy.
- Wiem – zgodziła się. – Pójdę obudzić Beatkę, może już
wstała.
Poszła na górę do pokoju dzieci i zauważyła, że Jasiek
męczy się z krawatem. Pomogła mu zawiązać porządny węzeł, a potem przysiadła na
łóżku Beatki. Dziewczynka dopiero otworzyła oczka, przeciągnęła się jak mała
kotka i usiadła na łóżku.
- Dzień dobry, śpiąca królewno – powiedziała do niej ciepło
Alicja, całując ją w policzek. – Dobrze się spało? Całą drogę nam przespałaś.
Beatka pokiwała głową. – Padłam od razu.
- Wiesz co, zanim zjesz śniadanie, to chyba się najpierw przebierzesz
i odświeżysz, co? Jasiek położył ciebie w tych samych rzeczach, które miałaś na
drogę.
- No dobra – zgodziła się.
Dziewczynka wstała z łóżka i poszła na dół do łazienki, żeby
się odświeżyć, a potem ubrała się w świeże ciuszki. Alicja zaplotła jej pięknego
warkocza i dostała za to wielkiego buziaka. Dopiero wtedy dziewczynka mogła
zasiąść do śniadania.
- Dzień dobry, tato – powiedziała, dając mu buziaka. – A gdzie
Jasiek?
- Już zjadł śniadanie i szykuje się do pójścia na maturę –
powiedział ojciec.
Jasiek pojawił się chwilę później w kuchni, już gotowy. Alicja
dała mu jeszcze kopniaka na szczęście, a potem ucałowała go.
- Dobra, to lecę – powiedział.
- Jasiek! – zawołała Beatka.
- No hej – chłopak przytulił szybko siostrzyczkę, a potem
uciekał na maturę.
W tym czasie ojciec zrobił Beatce kakao, bo o to prosiła.
Dziewczynka zjadła kanapki i wypiła kakao, a potem oddała pusty kubek do umycia.
- Mamy jakieś plany na dzisiaj? – zapytała dziewczynka. –
Pewnie wraca pani do pracy.
- No, właściwie to mam kilka dni wolnych – powiedziała Alicja
– ale mam jeszcze kilka spraw w Warszawie. Wrócę wieczorem.
Dziewczynka kiwnęła głową i pobiegła na górę. Dorośli znów
zostali sami. Alicja wyjęła z torby teczkę, którą dostała od Uli.
- Co to jest? – nie zrozumiał Józef.
- To jest weksel na udziały Marka – powiedziała. –
Dostałam je od Uli. Prosiła mnie, żebym oddała je jego ojcu. Nie mówiłam ci, ale…
w firmie bardzo źle się dzieje. Te udziały pomogą nam uspokoić sytuację.
- Aż tak jest źle? – zaniepokoił się.
- Tak. Aleks ma jakieś konszachty z Włochami, chce zyskać
większość udziałów i przejąć firmę. A dzięki temu – pokazała mu teczkę – uratujemy
„Febo & Dobrzański”.
Pokiwał głową.
- Poradzicie sobie tutaj? – zatroszczyła się.
- Oczywiście – ścisnął jej rękę.
Kobieta wyjęła z kieszeni swój telefon i wybrała
numer Krzysztofa Dobrzańskiego. Mężczyzna był w firmie; Alicja poprosiła go o
chwilę rozmowy w cztery oczy. Umówili się na spotkanie w firmie, w sali
konferencyjnej za godzinę. Wypakowała również swoje brudne rzeczy i wrzuciła je
do pojemnika na pranie.
- Jadę – powiedziała później, całując
mężczyznę w usta. – Ale obiecuję, że tutaj wrócę.
- Dobrze. Jedź bezpiecznie – poprosił.
Kiwnęła głową. Spakowała do bagażnika swoją pustą
torbę, a teczkę położyła obok siebie. Chwilę później była w drodze do firmy.
Kiedy tylko dotarła do firmy, przywitała się krótko
z ochroniarzem Władkiem, a potem pognała na piąte piętro. Tam zagadnęła ją recepcjonistka
Ania.
- Ala, a ty nie jesteś na urlopie? – zdumiała
się.
- Oficjalnie jestem, ale mam sprawę do Krzysztofa.
Widziałaś go może?
- Tak, pytał właśnie o ciebie. Jest w konferencyjnej.
- W porządku.
- A, jeszcze coś – Ania zawołała ją na chwilę.
– Masz jakieś wieści od Uli?
- Tak, wyjechała do Gdańska. I proszę, nie pytaj
o więcej. Jak coś będę wiedziała, to ci przekażę.
To mówiąc, zapukała do drzwi sali konferencyjnej.
- Proszę – usłyszała.
Weszła i zobaczyła Krzysztofa Dobrzańskiego, który
wstał na jej widok i uścisnął jej rękę.
- Dzień dobry, pani Alu – powiedział do niej
z uśmiechem. – Proszę, niech pani siada. Co się stało, że chciała się pani spotkać
w takiej konspiracji?
- Chciałam panu coś przekazać – odpowiedziała,
siadając. Wyciągnęła z reklamówki teczkę i podała ją mężczyźnie.
Senior Dobrzański otworzył teczkę i nie wierzył
własnym oczom. – Skąd pani to ma?
- Ula mi przekazała. Prosiła, żebym oddała to
panu do rąk własnych – wyjaśniła. – Nie chciała się widzieć z Markiem, nie po
tym wszystkim.
- Rozumiem i bardzo pani dziękuję. Nie ma
pani pojęcia, jak bardzo nam to pomoże.
- Wiem o tym – przyznała Alicja.
- Ma pani jakieś wiadomości od… od Uli? –
Krzysztof nawet nie wiedział, skąd w jego ustach takie zdrobnienie, ale kontynuował.
– Gdzie jest, co u niej słychać?
- Wyjechała do Gdańska – odpowiedziała. – Znalazła
sobie niewielkie mieszkanie; jeszcze nie ma pracy, ale jakoś się stara urządzić
i zacząć wszystko od początku.
- Rozumiem – powiedział. – Jak tylko będzie pani
miała jakieś najnowsze wiadomości, proszę mnie informować na bieżąco.
- Oczywiście – zgodziła się Alicja. – Ma pan
mój numer.
Skinął głową. – Jeszcze raz pani dziękuję. Jeśli będzie się pani kontaktować z Ulą, proszę jej przekazać, że bardzo nam pomogła.
Ala jak dla mnie zbyt miele tym swoim językiem mówiąc wszystkim dookoła gdzie jest Ula. Najpierw powiedziała o tym Ani później samemu Krzysztofowi. W ten sposób Marek z całą pewnością szybko dowie się, gdzie jet Ula.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowe upalne popołudnie.
Julita
Ula imarek są super mam nadzieje ze dojdą do porozumienia
OdpowiedzUsuń