piątek, 14 sierpnia 2020

NOWY POCZĄTEK - część 4

Kochani, przed Wami już czwarta część mojego opowiadania. Jak zwykle, życzę dobrej lektury :-)

NOWY POCZĄTEK - część 4

Droga powrotna z Gdańska do domu zajęła wiele godzin. Józef, Alicja i Beatka najpierw trochę gawędzili; a potem dziewczynka zwinęła się w kłębek na tylnym siedzeniu i zasnęła.

- Szybko ją zmogło – powiedziała Alicja, spoglądając we wsteczne lusterko.

- Nie dziwię jej się, to dla niej była wielka wyprawa; odwiedzić Ulę w Gdańsku, zobaczyć inne miasto… - przyznał Józef. – A pani nie jest zmęczona, pani Alu? Tyle godzin za kółkiem?

- Panie Józefie, przecież jazda samochodem mnie odpręża – uśmiechnęła się. – Na szczęście, jeszcze trochę i będziemy w Rysiowie.

- No tak – zgodził się. – Pani Alu, a może przenocowałaby pani u nas? Pokój Uli wolny, zmieścimy się.

Kobieta lekko się zarumieniła.

- Ale… - zaprotestowała nieśmiało. – Pewnie będę wam przeszkadzać.

- Ależ skąd – odparł żywo, ale cicho, by nie obudzić śpiącej z tyłu Beatki. – Wcale nie będzie pani przeszkadzać. To jak?

Spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się.

 - Dobrze. Myślę, że całej naszej trójce przyda się porządny wypoczynek.

Samochód Alicji podjechał pod dom Cieplaków. Józef zobaczył, że świeci się światło w pokoju Jaśka. Domyślił się, że młody pewnie powtarza przed maturą.

Jasiek faktycznie, powtarzał przed ustną maturą. Widząc przez okno samochód Alicji, zbiegł na dół.

- O, jesteście – rzucił na powitanie. – A gdzie Beti?

- Zasnęła na tylnym siedzeniu – powiedział ojciec. – Weźmiesz ją?

- Jasne – Jasiek poczekał, aż ojciec i Alicja wysiądą, po czym wsunął się do tyłu i ostrożnie wziął siostrzyczkę na ręce. Nawet się nie obudziła. W tym czasie dorośli wzięli z bagażnika swoje torby i weszli do środka. Jasiek zaniósł małą do ich pokoju, pomógł jej zdjąć kurteczkę i buty i położył w jej łóżku.

- Padła jak kamień – powiedział. – Zaniosłem ją do łóżka, w ogóle się nie ruszyła.

Kiwnęli głowami.

- Pani Alu, ma pani ochotę na herbatę? – zapytał Józef.

- Chętnie – uśmiechnęła się. – A ty jak tam, uczysz się do matury?

- Tak, ale już mi się wszystko myli. Nie wiem, czy dam radę.

- Dasz radę na pewno – ścisnęła jego rękę. – A ty przede wszystkim powinieneś się porządnie wyspać. Odłóż te książki, już miałeś czas się pouczyć.

- Okej – odpowiedział i uśmiechnął się. – Dobranoc.

- Dobranoc – odpowiedzieli.

Kiedy Jasiek poszedł do swojego pokoju, dorośli zostali sami. Alicja stanęła przy oknie i zapatrzyła się w ciemność.

- O czym pani myśli, pani Alu? – zaciekawił się Józef, widząc, że kobieta westchnęła.

- A tak po prostu… O Uli, o tym, że jest tam zupełnie sama.

- Ula sobie poradzi. Musiała oderwać się od tego wszystkiego. A taka zmiana otoczenia dobrze jej zrobi.

- Mam nadzieję. Brakuje mi jej. Tak bardzo ją kocham… jak własną córkę.

Józef podszedł do niej i objął ją lekko. Oparła głowę na jego ramieniu, a on serdecznie spojrzał jej w oczy.

- Was też wszystkich kocham – ciągnęła. – Beatka mnie uwielbia, Jasiek jest młody, ale chyba mnie lubi… no i pan…

Chciała powiedzieć „Nie jest mi pan obojętny”. Nie dokończyła, bo Józef przysunął ją bliżej siebie i delikatnie pocałował ją w usta. Nie opierała się; była tylko zaskoczona.

- Przepraszam – zawstydził się lekko. – Ale to było silniejsze ode mnie.

- Niech pan nie przeprasza – odpowiedziała, uśmiechając się lekko. – To było… bardzo miłe.

Na te słowa Józef jeszcze raz ją pocałował, tym razem dłużej, mocniej. Odpowiedziała mu, czując, że się rozpływa w jego ramionach.

- Panie Józefie, a może… mówmy sobie po imieniu – zaproponowała po chwili, patrząc mu w oczy. – Skoro przed chwilą…

- Tak, ja też tak myślę – odpowiedział, nie przestając jej przytulać. – Pani Alu… to znaczy, Alu. Moja Alu…

Oparła głowę na jego ramieniu, oddychając wolno i spokojnie.

- Pójdę spać – powiedziała po chwili. – Chyba już nie wypiję tej herbaty.

- Rozumiem – skinął głową. – Za nami cała podróż. Wszyscy jesteśmy zmęczeni.

- Tak – przytaknęła. – Dobranoc… i dziękuję.

Pocałowała go w policzek i przeszła do pokoju Uli, zamykając za sobą drzwi. Józef został jeszcze chwilę, a potem sam poszedł do siebie.

Następnego dnia jako pierwsza obudziła się Alicja. Wstała po cichu i poszła do łazienki, żeby się odświeżyć, a potem przebrała się i weszła do kuchni. Tam ku swojemu zaskoczeniu zobaczyła Józefa, który też obudził się dość wcześnie. Na jej widok uśmiechnął się i pocałował ją w policzek.

- Dzień dobry, Alu. Jak się spało? – zapytał.

- Dzień dobry – uśmiechnęła się. – Dziękuję, spałam bardzo dobrze.

- Ja też – odpowiedział uśmiechem. – Kawy?

- O tak, poproszę – skinęła głową. – W takim razie ja zrobię dla nas śniadanie.

- Dobrze – zgodził się. Pokazał jej, gdzie jest chleb, masło, ser, wędlina. Wyglądało na to, że pod nieobecność rodziny Jasiek uzupełnił lodówkę. Sprawnie przygotowała piękne kanapki, a Józef uśmiechnął się.

- Alu, to jest po prostu… - zabrakło mu słów z wrażenia.

- Starałam się – odparła lekko. – Jasiek jeszcze śpi?

Młody Cieplak zbiegł na dół w piżamie.

- Dzień dobry – rzucił. – Wow, tato, sam zrobiłeś te kanapki?

- Ja je zrobiłam – odpowiedziała. – Siadaj, zjedz porządne śniadanie. Na głodnego nie pójdziesz na maturę.

- Dziękuję – skinął głową i sięgnął po kanapki. Kobieta patrzyła z przyjemnością, jak chłopak zjada przygotowane śniadanie.

- Pani Alu… nie wiem, jak pani to zrobiła, ale śniadanie pierwsza klasa – uśmiechnął się.

- Cieszę się – powiedziała. – A teraz spokojnie się szykuj na twoją maturę.

Jasiek podszedł do kobiety i zwyczajnie ją uścisnął.

- Jest pani bardzo kochana – powiedział. – Dziękuję. Trzymajcie za mnie kciuki.

- Oczywiście – przytaknęli. – A ty idź się szykuj.

Chłopak poszedł na górę i spokojnie poszedł się przygotować. Józef i Alicja dopijali kawę. Mężczyzna chwycił ją za rękę.



- I co teraz? – zapytał ją troskliwie. – Jakie masz plany?

- Na razie zostanę tutaj – powiedziała. – Mam jeszcze kilka dni urlopu. Tylko… pojadę na chwilę do siebie, ogarnę moje mieszkanie, przywiozę świeże rzeczy.

- Dobrze – zgodził się. – Przez ten czas możesz ze spokojem mieszkać w pokoju Uli. Sama widzisz, że jakoś się pomieścimy.

- Wiem – zgodziła się. – Pójdę obudzić Beatkę, może już wstała.

Poszła na górę do pokoju dzieci i zauważyła, że Jasiek męczy się z krawatem. Pomogła mu zawiązać porządny węzeł, a potem przysiadła na łóżku Beatki. Dziewczynka dopiero otworzyła oczka, przeciągnęła się jak mała kotka i usiadła na łóżku.

- Dzień dobry, śpiąca królewno – powiedziała do niej ciepło Alicja, całując ją w policzek. – Dobrze się spało? Całą drogę nam przespałaś.

Beatka pokiwała głową. – Padłam od razu.

- Wiesz co, zanim zjesz śniadanie, to chyba się najpierw przebierzesz i odświeżysz, co? Jasiek położył ciebie w tych samych rzeczach, które miałaś na drogę.

- No dobra – zgodziła się.

Dziewczynka wstała z łóżka i poszła na dół do łazienki, żeby się odświeżyć, a potem ubrała się w świeże ciuszki. Alicja zaplotła jej pięknego warkocza i dostała za to wielkiego buziaka. Dopiero wtedy dziewczynka mogła zasiąść do śniadania.

- Dzień dobry, tato – powiedziała, dając mu buziaka. – A gdzie Jasiek?

- Już zjadł śniadanie i szykuje się do pójścia na maturę – powiedział ojciec.

Jasiek pojawił się chwilę później w kuchni, już gotowy. Alicja dała mu jeszcze kopniaka na szczęście, a potem ucałowała go.

- Dobra, to lecę – powiedział.

- Jasiek! – zawołała Beatka.

- No hej – chłopak przytulił szybko siostrzyczkę, a potem uciekał na maturę.

W tym czasie ojciec zrobił Beatce kakao, bo o to prosiła. Dziewczynka zjadła kanapki i wypiła kakao, a potem oddała pusty kubek do umycia.

- Mamy jakieś plany na dzisiaj? – zapytała dziewczynka. – Pewnie wraca pani do pracy.

- No, właściwie to mam kilka dni wolnych – powiedziała Alicja – ale mam jeszcze kilka spraw w Warszawie. Wrócę wieczorem.

Dziewczynka kiwnęła głową i pobiegła na górę. Dorośli znów zostali sami. Alicja wyjęła z torby teczkę, którą dostała od Uli.

- Co to jest? – nie zrozumiał Józef.

- To jest weksel na udziały Marka – powiedziała. – Dostałam je od Uli. Prosiła mnie, żebym oddała je jego ojcu. Nie mówiłam ci, ale… w firmie bardzo źle się dzieje. Te udziały pomogą nam uspokoić sytuację.

- Aż tak jest źle? – zaniepokoił się.

- Tak. Aleks ma jakieś konszachty z Włochami, chce zyskać większość udziałów i przejąć firmę. A dzięki temu – pokazała mu teczkę – uratujemy „Febo & Dobrzański”.

Pokiwał głową.

- Poradzicie sobie tutaj? – zatroszczyła się.

- Oczywiście – ścisnął jej rękę.

Kobieta wyjęła z kieszeni swój telefon i wybrała numer Krzysztofa Dobrzańskiego. Mężczyzna był w firmie; Alicja poprosiła go o chwilę rozmowy w cztery oczy. Umówili się na spotkanie w firmie, w sali konferencyjnej za godzinę. Wypakowała również swoje brudne rzeczy i wrzuciła je do pojemnika na pranie.

- Jadę – powiedziała później, całując mężczyznę w usta. – Ale obiecuję, że tutaj wrócę.

- Dobrze. Jedź bezpiecznie – poprosił.

Kiwnęła głową. Spakowała do bagażnika swoją pustą torbę, a teczkę położyła obok siebie. Chwilę później była w drodze do firmy.

Kiedy tylko dotarła do firmy, przywitała się krótko z ochroniarzem Władkiem, a potem pognała na piąte piętro. Tam zagadnęła ją recepcjonistka Ania.

- Ala, a ty nie jesteś na urlopie? – zdumiała się.

- Oficjalnie jestem, ale mam sprawę do Krzysztofa. Widziałaś go może?

- Tak, pytał właśnie o ciebie. Jest w konferencyjnej.

- W porządku.

- A, jeszcze coś – Ania zawołała ją na chwilę. – Masz jakieś wieści od Uli?

- Tak, wyjechała do Gdańska. I proszę, nie pytaj o więcej. Jak coś będę wiedziała, to ci przekażę.

To mówiąc, zapukała do drzwi sali konferencyjnej.

- Proszę – usłyszała.

Weszła i zobaczyła Krzysztofa Dobrzańskiego, który wstał na jej widok i uścisnął jej rękę.


- Dzień dobry, pani Alu – powiedział do niej z uśmiechem. – Proszę, niech pani siada. Co się stało, że chciała się pani spotkać w takiej konspiracji?

- Chciałam panu coś przekazać – odpowiedziała, siadając. Wyciągnęła z reklamówki teczkę i podała ją mężczyźnie.

Senior Dobrzański otworzył teczkę i nie wierzył własnym oczom. – Skąd pani to ma?

- Ula mi przekazała. Prosiła, żebym oddała to panu do rąk własnych – wyjaśniła. – Nie chciała się widzieć z Markiem, nie po tym wszystkim.

- Rozumiem i bardzo pani dziękuję. Nie ma pani pojęcia, jak bardzo nam to pomoże.

- Wiem o tym – przyznała Alicja.

- Ma pani jakieś wiadomości od… od Uli? – Krzysztof nawet nie wiedział, skąd w jego ustach takie zdrobnienie, ale kontynuował. – Gdzie jest, co u niej słychać?

- Wyjechała do Gdańska – odpowiedziała. – Znalazła sobie niewielkie mieszkanie; jeszcze nie ma pracy, ale jakoś się stara urządzić i zacząć wszystko od początku.

- Rozumiem – powiedział. – Jak tylko będzie pani miała jakieś najnowsze wiadomości, proszę mnie informować na bieżąco.

- Oczywiście – zgodziła się Alicja. – Ma pan mój numer.

Skinął głową. – Jeszcze raz pani dziękuję. Jeśli będzie się pani kontaktować z Ulą, proszę jej przekazać, że bardzo nam pomogła.

2 komentarze:

  1. Ala jak dla mnie zbyt miele tym swoim językiem mówiąc wszystkim dookoła gdzie jest Ula. Najpierw powiedziała o tym Ani później samemu Krzysztofowi. W ten sposób Marek z całą pewnością szybko dowie się, gdzie jet Ula.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w piątkowe upalne popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
  2. Ula imarek są super mam nadzieje ze dojdą do porozumienia

    OdpowiedzUsuń