czwartek, 6 sierpnia 2020

NOWY POCZĄTEK - część 3

Kochani, przed Wami trzecia część mojego opowiadania. Miłej lekturki i dobrych wrażeń :-)

NOWY POCZĄTEK - część 3

Tymczasem Urszula wysiadła na dworcu w Gdańsku i oddała bagaż do przechowalni, wyciągając równocześnie z portfela kartkę z adresami mieszkań, które znalazła w Internecie. Gdy tam dotarła, okazało się, że pierwsze ogłoszenie jest już nieaktualne; natomiast w drugim miała więcej szczęścia. Dotarła tam i z bijącym sercem nacisnęła brzęczyk. Drzwi otworzyła jej kobieta około sześćdziesiątki, o bardzo sympatycznej twarzy.

- Dzień dobry, słucham? – zapytała, widząc dziewczynę w okularach i z aparatem na zębach, która uśmiechnęła się nieśmiało. – W czym mogę pomóc?

- Dzień dobry, czy pani Danuta Sławińska?

- Tak, a o co chodzi? – zapytała kobieta.

- Ja… w sprawie ogłoszenia o wynajem mieszkania. Jeśli nadal jest aktualne.

- Oczywiście – uśmiechnęła się pani Sławińska. – Chce pani zobaczyć mieszkanie?

Ula skinęła głową i poczekała, aż kobieta weźmie klucz. Tamta otworzyła drzwi dwupokojowego mieszkania z kuchnią i łazienką. Mieszkanie było eleganckie, przestronne i położone blisko starówki.

- Super – odpowiedziała Ula, oglądając wszystkie kąty. – Myślę, że będzie tu moje miejsce na ziemi. Jeśli jeszcze znajdę pracę… będzie idealnie.

- Odpowiada pani? – zaciekawiła się gospodyni.

- Tak… O coś takiego mi chodziło – powiedziała gorąco panna Cieplak. – Ile będzie kosztował wynajem?

- Za taki standard sześćset złotych miesięcznie – usłyszała.

- Płatne z góry czy pod koniec miesiąca?

Sławińska uśmiechnęła się.

- Umówmy się, że dopóki nie znajdzie pani pracy, pozwolę pani mieszkać za darmo w tym mieszkaniu. A później będzie pani płaciła w połowie miesiąca, gdzieś w okolicy 14., 15.

- Świetnie – powiedziała.

Gospodyni zawahała się.

- A pani… przepraszam, że pytam… na długo planuje się tu zatrzymać?

- Raczej na długo… Do tej pory mieszkałam pod Warszawą, ale chciałam odciąć się od starego życia i zacząć wszystko od początku.

- I bardzo dobrze. Właściwie to nawet nie zdążyłam pani zapytać o imię – uśmiechnęła się.

- Urszula Cieplak – Ula wyciągnęła rękę do kobiety. Naraz zastanowiła się. – Przepraszam, że zapytam… Czy pani nie jest spokrewniona z Julią Sławińską?

- Oczywiście, że jesteśmy rodziną – pani Sławińska uśmiechnęła się. – Julia to moja córka. Pani ją zna? – zdumiała się.

- Tak; Julia pomagała nam przy pokazie FD Sportivo, jako specjalista od PR-u.

- No widzi pani, jaki ten świat jest mały. Ale skoro już jesteśmy sąsiadkami… mogę mówić do pani po imieniu? Pani tak młodo wygląda.

- Nie ma problemu. Ula. – Uścisnęły sobie ręce.

- Gdzie jest twój bagaż? – zatroszczyła się matka Julii. – Chcesz się tu wprowadzić, a nie masz niczego?

- Mam. Przyjechałam z walizką i torbą, ale zostawiłam bagaże w przechowalni na dworcu.

- To podwiozę cię na dworzec i pomogę ci załadować twoje rzeczy do bagażnika – zaproponowała – a potem odpoczniesz i poukładasz sobie plan na najbliższe dni.

 

I tak Ula zamieszkała w Gdańsku, przy ulicy Świętego Ducha. Gdy tylko się urządziła w nowym mieszkaniu, rozpoczęła zwiedzanie najbliższej okolicy. Okazało się, że bardzo blisko jej mieszkania znajduje się bazylika mariacka, do której postanowiła chodzić na mszę. Wiedziała też, gdzie znajduje się najbliższa galeria handlowa, kino i wszystkie inne atrakcje. Kupiła sobie również nowy pamiętnik, bo wiedziała, że teraz, gdy rozpoczyna nowe życie, będzie chciała je opisać.

Tego samego dnia zapisała w nowym pamiętniku:

Nowy pamiętnik, nowe mieszkanie… nowy etap życia bez Marka. Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć nową pracę, i że tutaj całkowicie odetnę się od Niego, że zapomnę, że nic nie będzie mi Go przypominać. Brakuje mi tylko taty, Jaśka, Beti i Ali. Mojej rodziny… Na szczęście Gdańsk nie leży na końcu świata; kilka godzin pociągiem, samochodem czy samolotem i znów się spotkamy. No i będziemy się często kontaktować.

Rozejrzała się po pokoju i zamyśliła się. Wróciła do pisania.

Taty i Ali, gdyby chcieli mnie odwiedzić, to tu nie przenocuję, bo będzie nam za ciasno na dwóch pokojach; ale Beti… Jest mała, drobna, na pewno zorganizuję dla niej spanie. A tacie i Ali wynajmę hostel; jest tutaj dosłownie tuż za rogiem. Będą się cieszyć, że znów się zobaczymy.

Nie tracąc czasu, od razu zadzwoniła do Alicji i uprosiła ją, żeby przyjaciółka nikomu w firmie nie mówiła, gdzie w tej chwili się znajduje. Alicja ucieszyła się, że z dziewczyną wszystko dobrze. Ula poprosiła też, by pozdrowiła wszystkich w Rysiowie i zaprosiła ich do siebie do Gdańska na weekend. Milewska obiecała to uroczyście i pojechała do Rysiowa z nowinami od Uli.

Słysząc, że Ulka znalazła mieszkanie i już się urządziła, Beatka wymusiła na tacie dotrzymanie obietnicy i męczyła go, żeby odwiedzili Ulę w Gdańsku. Józef dogadał się z Alicją, która z radością obiecała zawieźć ich do Gdańska, gdyż sama chciała się przekonać, czy u Uli rzeczywiście wszystko w porządku. Jasiek wymówił się od wspólnego wyjazdu do Uli, ponieważ przygotowywał się do ustnej matury i potrzebował ciszy i spokoju. Przekazał tylko serdeczne uściski dla siostry.

Na dwóch pokojach byłoby ciężko przenocować dodatkowe trzy osoby; dlatego Ula wynajęła Ali i tacie nocleg w pobliskim hostelu. Beatka miała to szczęście, że Ula uprosiła ojca, żeby pozwolił Beti u niej zostać. Dziewczynka poczuła się ważna, mogąc nocować u starszej siostry i nie odstępowała jej na krok.

- Ulcia, a ty nie tęsknisz za domem? – dopytywała.

Siostra wzięła dziewczynkę na kolana i przytuliła ją.

- Jasne, że trochę tęsknię.

- To wróć z nami do Rysiowa – prosiła ją Beatka.

- Nie mogę, kochanie.

- Dlaczego?

- Bo jeszcze nie wszystko mogę ci powiedzieć.

- Marek zrobił ci coś złego? – domyśliła się siostrzyczka.

Ula ukryła zarumienioną twarz we włosach siostry.

- Tak; ale to są sprawy dorosłych. Powiem ci tylko tyle…, że zachował się wobec mnie bardzo nieładnie.

Kiedy Beatka w końcu zasnęła, Ula sprawdziła w Internecie godziny rejsów po Motławie w stronę Westerplatte, a następnie przygotowała krótki plan zwiedzania okolicy. Wypisała również ciekawostki, którymi chciała błysnąć przed rodziną.

Zanim i ona zasnęła, sięgnęła po swój pamiętnik.

Jak to dobrze, że znów mam rodzinę. Co prawda tylko na weekend, ale zawsze. Tacie i Ali mogę powiedzieć prawdę, Jaśkowi też; ale Beti jest jeszcze za mała, żeby zrozumieć, co zrobił mi Marek. Powiedziałam jej, że zachował się wobec mnie nieładnie. To jej musi wystarczyć. „Nieładnie” to za mało powiedziane. Zdradził mnie, oszukał, wykorzystał, a ja mu ufałam. Kochałam go… nawet poszłam z nim do łóżka. Potraktował mnie jak swoje poprzednie asystentki. Lidkę, Joaśkę i Bóg wie kogo jeszcze. Ale teraz KONIEC Z TYM!!! Moje nowe życie będzie życiem bez Marka. Mam przed sobą zupełnie nowy etap.

Następnego ranka, kiedy Józef i Alicja przyszli do Uli, obie siostry kończyły właśnie śniadanie. Ula już wieczorem zaplanowała cały dzień dla rodziny. Po śniadaniu wyruszyli razem w stronę starówki, gdzie Ula sprawdziła się jako przewodniczka. Ciekawostki wychwycone w Internecie zainteresowały bardzo jej rodzinę; zwłaszcza figurka Panienki z okienka. Na starówce porobili sobie masę zdjęć, a potem przeszli wzdłuż Motławy.

- Macie ochotę przepłynąć się w stronę Westerplatte, aż do pomnika? – zagadnęła ich.

- Oczywiście – powiedział gorąco ojciec. – Nigdy tam nie byłem; a zawsze chciałem tam dotrzeć.

- Ja też – dodała Alicja. – Wiele słyszałam o Westerplatte.

- A co to jest to We… Wester… – nie zrozumiała Beatka.

- Jest to taki półwysep; symbol wybuchu II wojny światowej w 1939 roku – objaśnił tata. – Jak pójdziesz do szkoły, to będziesz się o tym uczyć na historii.

- Strasznie dawno – mruknęła mała.

- To popłyniemy tam – Ula wręczyła rodzinie bilety. – Akurat mamy rejs galeonem o nazwie „Lew”, a wrócimy „Czarną Perłą”.

- „Czarna Perła”, to jak statek z „Piratów z Karaibów” – zaśmiała się Alicja.

- Tak – zgodziła się z nią Ula. – Słyszałam, że można przebrać się naprawdę za pirata i zrobić sobie zdjęcie. To coś dla Beti.

- Oj tak, jak tata się zgodzi – siostrzyczka podchwyciła ten pomysł.

Usiedli razem przy stoliku i rozglądali się dookoła. Krótko później, gdy pasażerowie weszli na pokład, kapitan podniósł kotwicę i wypłynęli. Po drodze usłyszeli mnóstwo ciekawostek, opowiedzianych przez kapitana.

Alicja zostawiła swój samochód przed hostelem, dlatego mogła sobie pozwolić na wypicie kieliszka gdańskiego ziołowego likieru, Goldwasser. Ojciec i córka też dali się namówić.

- Pierwszy raz to piję – powiedziała Alicja, oblizując usta. – Ale bardzo mi smakuje.

- Wiecie, podobno legenda głosi, że woda w fontannie Neptuna raz na sto lat pokrywa się płatkami złota – uśmiechnęła się Ula. – Dlatego też fontanna otoczona jest barierką, żeby nikt nie mógł tak po prostu spróbować wody.

- Tego też nie wiedziałam – dodał ojciec. – Ale rzeczywiście, jest bardzo dobry.

- Nie wieje ci za bardzo, Beti? – zaniepokoiła się Ula.

- Nie; jest super – entuzjazmowała się mała.

W końcu dopłynęli do Westerplatte, wysiedli z pokładu „Lwa” i poszli w stronę pomnika.

- Wrócimy następnym rejsem – powiedziała Ula. – Chodźcie, do samego pomnika jest kawałek.


Stojąc pod pomnikiem, Alicja bezwiednie powiedziała coś do siebie.

- Aluś, coś mówiłaś? – zainteresowała się Ula.

- Przypomniał mi się wiersz Gałczyńskiego, „Pieśń o żołnierzach z Westerplatte” – odpowiedziała przyjaciółka. – Pamiętacie? „Kiedy się wypełniły dni i przyszło zginąć latem…”

- „…Prosto do nieba czwórkami szli żołnierze z Westerplatte” – dokończył Józef, przytakując. – W takim miejscu jak to słowa nasuwają się same.

- Muszę wam koniecznie zrobić zdjęcie pod pomnikiem – zarządziła Ala. – Ustawcie się.

Stanęli pod pomnikiem, a Alicja zrobiła im rodzinne zdjęcie.

- O której mamy rejs z powrotem pod Żuraw? – zapytała, chowając aparat do torby.

Ula spojrzała na zegarek.

- O 11:35; i będzie to „Czarna Perła”. Chodźmy już, jeśli chcemy zdążyć.

Ruszyli spod pomnika i udało im się w miarę sprawnie dotrzeć do portu.

Beatka wymusiła na siostrze, żeby zrobić zdjęcie w stroju pirata, i jeszcze raz poprosiła tatę o zgodę. Tata zgodził się. Gdy tylko płynęli w stronę Gdańska, Beatka razem z Ulą weszły pod pokład. Dziewczynka była podekscytowana, przebierając się w strój piracki i miała zrobione zdjęcie, na którym wyglądała naprawdę fantastycznie. Kiedy w końcu pokazała tacie i Ali zdjęcie, dorośli uśmiechnęli się z zadowoleniem. Tata obiecał, że powiesi to zdjęcie nad jej łóżkiem. Płynąc „Czarną Perłą”, również spędzili bardzo miło czas, słuchając pięknych szant.

- To była naprawdę wspaniała wyprawa – stwierdziła Alicja, gdy wrócili już pod Żuraw. – Dziękujemy ci za tą atrakcję.

- Wszystko dla was – odpowiedziała Ula, ściskając przyjaciółkę.

Spacerując z powrotem przez Długi Targ, nie mogli sobie odmówić tej przyjemności i kupili pamiątki z Gdańska. Ojcu spodobała się koszulka z nadrukiem „Solidarność”, którą koniecznie chciał kupić. Alicja kupiła sobie figurkę pomnika Westerplatte i kilka magnesów na lodówkę. Również przy stoisku z biżuterią zaopatrzyli się w błyskotki ze srebra i bursztynu (Józef nie mógł się powstrzymać i sprezentował swoim trzem dziewczynom upominki). Alicja dostała piękną bransoletkę, Ula – kolczyki i przywieszkę do łańcuszka, a Beatka – śliczną broszkę w kształcie motyla. Ula także wręczyła tacie i Ali po butelce likieru Goldwasser.

Obiad zjedli na mieście, w przytulnej knajpce na starówce. Wreszcie wrócili do mieszkania Uli.

- Kiedy wracacie do Rysiowa? – zaciekawiła się Ula już w mieszkaniu.

- Za kilka dni. Ale lepiej ty opowiadaj, co u ciebie. Znalazłaś już jakąś pracę?

- Jeszcze nie. Ale szukam, intensywnie szukam. Rozsyłam CV po różnych firmach, ale jeszcze nikt się nie odezwał.

- Na pewno coś znajdziesz. Jesteś dzielną dziewczyną; wierzę w ciebie.

- Dzięki, Ala – powiedziała, ściskając ją serdecznie.

Naraz się zastanowiła.

- Aluś… jest jeszcze coś, co chciałam ci powiedzieć. A właściwie przekazać.

- Co takiego?

Ula podała jej teczkę.

- To jest weksel na udziały Marka z „Febo & Dobrzański” – wyjaśniła. – Proszę cię, przekaż ją…

- Markowi? – dokończyła za nią Alicja. Ula pokręciła głową.

- Lepiej panu Krzysztofowi. Z Markiem… nie chcę się widzieć ani o nim słyszeć.

- Dobrze – Alicja wzięła od niej teczkę. – Oddam ją panu Krzysztofowi. Tym bardziej, że w firmie nie najlepiej się dzieje. A te udziały bardzo nam się przydadzą.

Po chwili wyjęła z kieszeni karteczkę.

- Słuchaj, Pshemko podał mi adres swojej samotni. Nie chciałabyś tam wyjechać, odpocząć?

- Przecież tutaj odpoczywam. Zapominam o przeszłości.

- Pani Ala ma rację – wtrącił się ojciec. – Na świeżym powietrzu nabierzesz rumieńców. Taka jesteś blada po tym życiu w mieście.

- No niech już wam będzie – kiwnęła głową Ula. – Sprawdzę później w Internecie, jak dojechać i czy są miejsca.

- Na pewno – uśmiechnęła się Alicja. – W końcu dopiero zaczyna się sezon.

W końcu nadszedł czas, kiedy musieli wracać do Rysiowa. Ula ucieszyła się, że bliscy ją odwiedzili, ale zmartwiła się, że muszą już wracać. Alicja obiecała, że przekaże Krzysztofowi teczkę i że nie powie nikomu o tym, co się z nią dzieje.


11 komentarzy:

  1. Robercie,
    nie będę spoilerować, żeby nie psuć Ci lektury :-) .
    Dziękuję za odwiedziny na blogu i Twój komentarz.
    Olka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedna z zagadek się rozwinęła i Danuta Sławińska okazała się matką Julii. Ciekawe jak zareaguje ta druga, gdy dowie się komu matka wynajmuje mieszkanie.
    Ten wyjazd do samotni mistrza może być dobrym pomysłem i pozwoli jej odpocząć. Ta jej bladość może być efektem przemęczenia albo ciążą. Ale cierpliwie poczekam na kolejną część.
    Dziękuję Ci za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartkowy wieczór.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julitko,
      nie odpowiem, bo nie chcę psuć niespodzianki, dlatego - niestety - zostawię Ciebie z tym pytaniem do następnej części :-)
      Dziękuję za Twój komentarz i odwiedziny na moim blogu.
      Pozdrawiam serdecznie
      Olka

      Usuń
  3. Piekne Ula potrzebowala oddechu tak jak uwaza czy dobrze hmm zobaczymy Czuje ze Marek wczesniej czy poźniej ja odnajdzie Z ta ciążą tez cos moze byc Chyba ze Markowi cos sie stanie i bedzie przebywal w szpitalu no nic zobaczymy jak to dalej sie rozwinie

    OdpowiedzUsuń
  4. Super część i interesująca historia. Dużo zagadek. Cieszę się że piszesz o Marku i Uli, bo naprawdę jest nas niewiele.
    Nie rozumiem jedynie dlaczego bladość dla niektórych komentujących oznacza ciążę? Ja jestem często blada nawet teraz w środku lata. Wynika to z tego że całe dnie spędzam w pracy przed komputerem, a w ciąży nigdy nie byłam i teraz też nie jestem.
    Oczywiście jeśli okaże się że Ula jest w ciąży to będzie ciekawie, ale naprawdę pierwszy raz spotykam się z tym aby po kolorze skóry diagnozować ciążę.
    Pozdrawiam gorąco i zapraszam do siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ula wyjechała do Gdańska po to, żeby odreagować, oderwać się od Warszawy, firmy i przede wszystkim od Marka. Gdańsk to dobry wybór. Samo miasto jest piękne i wręcz nafaszerowane pamiątkami z przeszłości. Jest co zwiedzać, czemu dajesz wyraz opisując tę ciekawą wycieczkę rodziny Cieplaków. Nie rozumiem więc, skąd pomysł, żeby wyjechała do samotni Pshemko. Ona już zmieniła klimat i otoczenie. Ma szukać nowej pracy i zacząć zarabiać a wyjazd (zakładam, że na Mazury) jedynie przedłuży czas i znalezienia zajęcia, i zarobkowania. Poza tym uważam, że takie coś byłoby nie w porządku w stosunku do starszej pani Sławińskiej, która wspaniałomyślnie zaproponowała mieszkanie za darmo dopóki Ula nie zacznie zarabiać. Przeciąganie tego okresu byłoby sporym nietaktem i wykorzystywaniem sytuacji.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Małgosiu,
    może i faktycznie trochę popłynęłam z tym pomysłem na wyjazd do samotni Pshemko. Oczywiście, że Ula powinna spiąć cztery litery i szukać pracy (co zapewne niedługo się wydarzy).
    Dziękuję Ci za komentarz i szczere słowa krytyki.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Olka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      To nie była w żadnym razie krytyka, a jedynie zwykłe przemyślenia. Pomysł, żeby teraz Ula pojechała do samotni wydał mi się mało logiczny skoro priorytetem ma być znalezienie pracy i zarabianie pieniędzy na utrzymanie.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  7. Myślę ,że dojdzie w końcu do spotkania Uli i Marka. Niech teraz ona skupi się na sobie ,znajdzie pracę. A później pomyśli co dalej. Jest wiele pięknych miast w Polsce wśród nich między inni Gdańsk w ,którym nieraz byłam i wspominam bardzo dobrze. W tym roku byłam niestety w zimie ,ale na drugi rok jak stan epidemiczny się zmieni to mam w planach pojechać tam w lato ,bo wtedy jest najlepiej. Tylko upały męczące zwłaszcza jak chce się dużo zwiedzić co ( ja akurat uwielbiam).Mam jeszcze bursztyny i muszelki właśnie stamtąd. Wracając do opowiadania poczekam na rozwój sytuacji.
    Ps. Dodałam cię do swoich blogów ,ale siebie u cb nie widziałam :(. Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejną cześć.

    OdpowiedzUsuń