wtorek, 17 listopada 2020

ŚLUB OD PIERWSZEGO WEJRZENIA - prolog

Tym razem mam dla Was niespodziankę. Zainspirowana fenomenem programu "Ślub od pierwszego wejrzenia", postanowiłam stworzyć zupełnie nową opowieść. Zapraszam serdecznie, i jak zwykle życzę miłej lektury i dobrych wrażeń!

ŚLUB OD PIERWSZEGO WEJRZENIA

prolog

Uli Cieplak życie nigdy nie rozpieszczało. Gdy była w maturalnej klasie, zmarła nagle jej mama, wydając na świat najmłodsze upragnione dziecko – śliczną i zdrową dziewczynkę, Beatkę. Oprócz niej miała jeszcze brata Jaśka, wówczas jedenastoletniego, a załamany nagłą śmiercią żony ojciec, podupadł na zdrowiu i zaczął mieć problemy z sercem. Musiała radzić sobie sama. Na szczęście nie została całkowicie osamotniona. Jej najlepszym przyjacielem był Maciek Szymczyk. To właśnie dzięki Maćkowi i jego rodzicom odpadła jej tymczasowo opieka nad niemowlęciem. Dzięki temu mogła dokończyć naukę i zdać maturę z wynikami celującymi.

Maciek był jedynakiem i wraz z rodzicami mieszkał naprzeciw niej, bramę w bramę. I trudniej było znaleźć bardziej zgraną parę przyjaciół. Od zawsze wszystko robili razem. Ich przyjaźń zaczęła się, gdy mieli siedem lat i po raz pierwszy usiedli razem w jednej ławce w pierwszej klasie szkoły podstawowej – i tak już zostało przez następne osiem lat. W obu rodzinach nigdy się nie przelewało, a Ula i Maciek również nie grzeszyli urodą. Zwłaszcza dziewczyna. Nosiła niemodne, babcine ciuchy, długie ciemne blond włosy związywała w kucyk, a grzywkę podkręcała na wałek. Ostatnio też do „kompletu” doszły wielkie okulary, zasłaniające pół twarzy, oraz aparat ortodontyczny.

Mimo odpychającego wyglądu, Ula wyróżniała się zamiłowaniem do cyferek. Maciek również, ale to jednak ona była w tym najlepsza. Mogła godzinami siedzieć w swoim pokoju i rozwiązywać zadania z matematyki. Oboje również uwielbiali uczyć się języków obcych. Efekt był taki, że oboje wybrali identyczny kierunek studiów: Ekonomię na SGH, i znali biegle angielski i niemiecki. Ula dodatkowo zapisała się na dwa dodatkowe kierunki, Finanse i Bankowość oraz Zarządzanie zasobami ludzkimi. Wszystkie kierunki pozaliczała na piątki.

Od chwili, gdy skończyli po osiemnaście lat, zaczęli dorabiać, aby odciążyć finansowo swoje rodziny. Mimo kierunkowego wykształcenia, nie udało im się znaleźć żadnej lepszej pracy. Maciek znalazł zatrudnienie w barze, w knajpie „U Ryśka”, gdzie co prawda nie zarabiał kokosów, ale przynajmniej miał swój grosz. Ula dorabiała najpierw udzielając korepetycji z matematyki i angielskiego, potem zatrudniła się w banku. Dzięki temu jej ojciec i rodzeństwo mogło trochę odetchnąć.

„Pierwszą miłością” Uli był Bartek Dąbrowski, syn sąsiadki. Może i był w jakiś sposób przystojny i podobał się miejscowym dziewczynom, ale miał jedną okropną wadę: gdziekolwiek się pojawił, przyciągał tylko kłopoty. A odkąd dziewczyna zaczęła zarabiać, bez końca wyciągał od niej pieniądze i oszukiwał ją, ile tylko się dało.

- Ula, zostaw tego Dąbrowszczaka w spokoju – tłumaczył jej Maciek. – Zobaczysz, że nic dobrego z tego nie przyjdzie.

- Maciek, ja to wiem – usprawiedliwiała się Ula. – Ale spróbuj to jemu przetłumaczyć, i tej jego mamuśce też. Zupełnie jak grochem o ścianę.

- Powinnaś znaleźć sobie kogoś lepszego – podpowiedział. – Tego kwiatu jest pół światu, jak to mówią. Zobaczysz, jak poznasz kogoś innego, to o nim zapomnisz – pocieszał ją.

- Maciek ma rację – wtrącił się ojciec Uli. – Bartek to nie jest idealny kandydat dla ciebie.

- To co ja mam zrobić? – westchnęła. – Jak mam sobie kogoś znaleźć, z moim wyglądem?

- Słyszałem, że ostatnio ogłaszali casting do programu… – Wyjął z kieszeni wciśniętą mu w rękę ulotkę. – Mam. „Ślub od pierwszego wejrzenia”.

- Na czym to polega? – Ula była bardzo sceptyczna.

Maciek wyjaśnił jej krótko, czytając informacje z ulotki.

- Spośród zgłoszonych kandydatów, eksperci wybierają trzy pary, które będą pasowały do siebie z punktu widzenia nauki. To co, zgłosisz się?

- Spróbuję, choć nie spodziewam się żadnych fajerwerków.

* * *

W przeciwieństwie do Uli, życie Marka Dobrzańskiego przypominało bajkę. Młody, przystojny, prezes rodzinnej firmy „Febo & Dobrzański”. Stanowisko prezesa przejął po swoim ojcu, Krzysztofie, który ustąpił z posady z powodu poważnego stanu zdrowia. Senior Dobrzański od lat leczył się na serce i pożegnał się z pracą na serdeczną prośbę żony.

Marek pełnił funkcję prezesa, która właściwie była bardziej honorowa, gdyż tak naprawdę był dyrektorem do spraw promocji i reklamy. Nigdy nie przejmował się swoją pracą, bo praktycznie całą gamą obowiązków obarczał swoje asystentki. Tak, właśnie asystentki; ponieważ żadna nie zagrzała w firmie miejsca dłużej niż kilka tygodni czy miesięcy. Powodem tego było to, że Marek na widok ładnej buzi nie potrafił utrzymać rąk przy sobie. Miał niezliczoną ilość kochanek, włączając nie tylko jego asystentki, ale również modelki, których nie brakowało w „F&D”. Zresztą, trudno było się temu dziwić – był niesamowicie przystojny i bardzo męski. Magnetyczne spojrzenie jego stalowo-szarych oczu, okolonych niemalże niemęsko długimi rzęsami, przyprawiało płeć piękną o szybsze bicie serca, a te dwa urocze dołeczki w policzkach, ukazujące się za każdym razem, gdy się uśmiechał…

Najlepszym przyjacielem Marka był Sebastian Olszański, pełniący w firmie funkcję dyrektora HR. Od czasu ukończenia studiów, obaj uwielbiali imprezować wspólnie w stołecznych klubach do bladego świtu, podrywając panienki chętne na jedną noc. Byli wobec siebie lojalni – jak to wśród przyjaciół – i kryli jeden drugiego. Te wszystkie „wyskoki” były solą w oku rodziców Marka, Krzysztofa i Heleny. Również przybrane rodzeństwo Marka, Aleksander (zwany przez wszystkich Aleks) i Paulina Febo, z przerażeniem wysłuchiwali coraz to kolejnych opowieści o nowych podbojach.

Aleks i Paulina nie byli prawdziwym rodzeństwem Marka. Ich matka, Agnieszka Febo, była najlepszą przyjaciółką Heleny Dobrzańskiej. Kiedy Marek miał pięć lat, rodzice zabrali go do Mediolanu, gdzie mieszkała Agnieszka wraz z mężem, Francesco, i dwójką dzieci, Aleksem i Pauliną. Aleks był dwa lata starszy od Marka, Paulina była jego rówieśnicą. Cała trójka zaprzyjaźniła się ze sobą i traktowała się jak rodzeństwo, a obaj ojcowie – Francesco i Krzysztof – założyli firmę odzieżową. Po tragicznym wypadku obojga rodziców Febo (Paulina miała 15 lat, a Aleks 17), Krzysztof i Helena zostali rodziną zastępczą dla osieroconego rodzeństwa i przygarnęli ich do siebie, zapewniając im opiekę i wykształcenie. Aleks ukończył Ekonomię i objął stanowisko dyrektora finansowego. Paulina, jako absolwentka zarządzania zasobami ludzkimi, wybrała funkcję ambasadora firmy.

Któregoś ranka, gdy Marek i Sebastian po raz kolejny przyszli na kacu do pracy (po kolejnym pijaństwie w knajpie), Paulina i Aleks dyskutowali na temat zachowania Marka.

- Aleks, to już się robi chore – powiedziała. – Takie imprezy nie wyjdą mu dobrze na zdrowie, a to z kolei odbija się na wynikach w firmie.

- Sorella, mnie to mówisz? – odpowiedział pytaniem brat. – Mnie też nie jest na rękę widzieć, jak Marek się stacza. Ale tu masz rację. Jeśli coś ze sobą nie zrobi, wszyscy na tym stracą.

Pokiwała smętnie głową. Naraz spojrzała na niego.

- Poczekaj, bo chyba mam pomysł, jak możemy spróbować go uratować. Ostatnio byłam z Julią w Złotych Tarasach na zakupach, i ktoś wręczył mi to.

Podała mu ulotkę, którą wyjęła z torebki. Aleks wziął do ręki ulotkę i przeczytał.

- „Ślub od pierwszego wejrzenia”? – zapytał, unosząc brew. – Jesteś pewna?

- No wiesz, w tym programie eksperci wybierają pary, które będą pasować do siebie pod względem charakteru. Co o tym myślisz?

- Trzeba opowiedzieć o tym Krzysztofowi i Helenie – odparł Aleks. – Ale mnie osobiście podoba się ten pomysł. Ciekawe, jaką kandydatkę mu znajdą.

- Oby taką, przy której nareszcie się ustatkuje.

Tego samego wieczora młodzi Febo przekazali rodzicom Marka ten niezwykły pomysł. Seniorzy trochę byli zaskoczeni, ale ku ich zaskoczeniu, całkowicie ich zaakceptowali.

- Skoro nie Marek nie słucha ani was, ani nas, może kandydatka wybrana mu przez ekspertów jakoś na niego wpłynie – powiedział Krzysztof.

- To samo przyszło mi do głowy. Tym lekkoduchem trzeba poważnie potrząsnąć, bo inaczej pójdziemy na dno – odpowiedział mu Aleks.

- Ale mam prośbę, żebyście to wy mu powiedzieli o naszym pomyśle – zwróciła się do nich cicho Paulina. – Chociaż jak go znam, to pewnie się wkurzy.

- Na pewno się wkurzy – uśmiechnął się Krzysztof. – Ale lepiej, żeby dał się namówić, bo inaczej cała firma pójdzie na dno – dodał poważnie.

Krzysztof ogłosił Markowi swoją decyzję krótko później. Młody Dobrzański słuchał słów ojca i nie wierzył własnym uszom.

- Jak to… mam się ożenić z pierwszą lepszą dziewczyną, której kompletnie nie znam? – wypalił.

- Mam nadzieję, że przy niej wreszcie zmądrzejesz – odpowiedział krótko ojciec. – Twoje ostatnie zachowanie woła o pomstę do nieba; a to odbija się na twojej pracy i wynikach całej firmy.

- No ale… ale… Nie, to jakiś kompletny absurd!

- A czy ty myślisz – powiedział twardo senior – że twoje wypady do klubów, twoje niekończące się romanse nie są absurdalne?! Jesteś dorosłym mężczyzną, a zachowujesz się jak nieodpowiedzialny gówniarz! Wstyd mi za ciebie!

Te słowa uderzyły go na tyle, że musiał odreagować. Tego samego wieczoru w klubie „69” siedział przy drinku w towarzystwie Sebastiana.

- Nie zgadniesz nigdy, do czego zmusza mnie ojciec – powiedział, pochylając się nad szklanką whisky.

- Do czego?

- Aleks i Paulina wpadli na pomysł, żebym wziął udział w jakimś głupim programie, „Ślub od pierwszego wejrzenia”.

- Co?! – Olszański o mało co nie opluł się drinkiem. – Masz wziąć ślub z pierwszą lepszą dziewuchą? Bez urazy, ale chyba zwariował.

- Ojciec powiedział mi, że te nasze wypady są absurdalne; że zachowuję się jak nieodpowiedzialny gówniarz – i że wstyd mu za mnie.

To mówiąc, dopił do końca swojego drinka.

- I co teraz zrobisz?

- Seba… nie wiem, po prostu nie wiem. Ale wiem na pewno, że jeśli się na to nie zdecyduję, to mogę zapomnieć o mojej ciepłej posadce w firmie.

- A może ty się jednak zgłoś do tego programu – rzucił przyjaciel. – Bierzesz tylko ślub cywilny, więc jeśli ci się nie spodoba, zawsze możesz się z nią rozwieść.

Oczy młodego Dobrzańskiego rozbłysły.

- Może być z tego dobra zabawa.

11 komentarzy:

  1. Nigdy nie oglądałam nawet jednego odcinka tego programu dlatego nie wiem jakie zasady tam panują. Pomysł jest ciekawy i gratuluję ci bo to coś nowego. Przez to że nie znam zasad programu moja ciekawość co będzie dalej jest jeszcze większa. Liczę że ciąg dalszy szybko się pojawi.
    Pozdrawiam gorąco :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Charakterologicznie Ula może pasować do Marka w stu procentach, ale fizycznie może być nią rozczarowany. Wszak nie jest zbyt atrakcyjna i nie powala urodą a on z natury wielki esteta i znawca pięknych kobiet może na jej widok poczuć nawet niesmak. Muszą jednak się pobrać i wytrzymać ze sobą chyba miesiąc. Mam nadzieję, że im się uda.
    Pozdrawiam. :)

    PS.
    Chciałam jeszcze dopytać o poprzednie opowiadanie, bo chyba nie jest skończone. Masz zamiar dokończyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że będę kończyć "Nowy początek", bo z tego nie zrezygnuję. :)
      Nie będę zdradzać również, jaka będzie reakcja Marka na Ulę, bo to będzie niespodzianka :)
      Pozdrawiam serdecznie.
      Olka

      Usuń
  3. Kiedyś obejrzałam jakiś odcinek ,ale dawno wiec nie pamiętam jakie są tam zasady i uważam to program na równi z hotelem paradise, którego nie oglądam ale widziałam zwiastuny i nie interesuje mnie. Wole innego typu programy o zupełnie innej tematyce. Ale może ty poprowadzisz ciekawie tą historię. Może tej dwójce wybiorą zupełnie innych kandydatów i Ula nie trafi na Marka ,a kogoś innego?I okaże, że to był głupi pomysł i poznają się gdzie indziej bez kamer?Naprawde Ula chce by wszędzie za nią chodzili z kamerą ,bo chyba wszystko jest kamerowane nie ? Zero prywatnosci, rozmowy chyba też są nagrywane. Pewnie wszystko to ustawka ,a po programie jak przeżyją swą przygodę każdy idzie w swoją stronę. Przeciez w ten sposób to oni nie poznają się bo przy kamerze każdy inaczej się zachowuje i nie wszystkie tematy się porusza wiec ten pomysł za dobry nie jest ,ale może ciekawie to opiszesz i przekonasz mnie do opowiadania i ze oni będą szczęśliwi.pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do programu to jest dla mnie kompletną bzdurą jak i większość z tego rodzaju programy. Wiem, że jest ich wiele, ale nie oglądam.
    Jak dla mnie to z tej mąki chleba nie będzie. Dodatkowo Ula ze swoim wyglądem nijak nie pasuje mi do Dobrzańskiego. Ale cierpliwie poczekam na rozwój sytuacji.
    Chciałam jeszcze dopytać co z "Nowym początkiem"?
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w środowe popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
  5. Julitko, "Nowy początek" oczywiście jeszcze się nie skończył. Ta nowa opowieść to dopiero prolog, dlatego będę publikować obie opowieści równocześnie - w miarę możliwości.
    Dziękuję Ci za odwiedziny i komentarz.
    Pozdrawiam serdecznie
    Olka

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że Nowy początek będzie kontynuowany bo bardzo mnie ciekawi co będzie dalej z Ula i Markiem. Mam nadzieję, że się dogadaja. A to zapowiada się też ciekawie choć tego typu programy jak dla mnie są głupawe. Może w tym opowiadaniu producenci programu pomogą Uli wypiekniec. No nic czekam niecierpliwie na ciąg dalszy obu opowiadań. Miłego weekendu życzę

    OdpowiedzUsuń
  7. Halinko, nie będę zdradzać ciągu dalszego, bo popsuję niespodziankę moim czytelnikom :)
    Dziękuję za odwiedziny i komentarz.
    Pozdrawiam serdecznie
    Olka

    OdpowiedzUsuń